Dziś znów kaseta. W sumie chciałem włączyć kasetę "Wildhoney" ale okazało się, że gdzieś wsiąkła. Co się dziwić -tyle lat minęło ;-) A Tiamat poznałem właśnie od Wildhoney. Oba tytuły są podobne w odbiorze, więc słuchając dziś "Deeper Kind..." cały czas mam w głowie również "Wildhoney". Piękna muzyka. Eterycznie unosząca duszę w chwile szczęśliwości. Przestrzeń, delikatne odwołania do muzyki wschodu, głos pana Edlunda... Naprawdę, ta muzyka brzmi, żyje własnym życiem, delikatnie starając się obdarzyć nas częścią energii która w niej tkwi.
no to poznales Tiamat od najlepszej strony chyba jednakze ;) Choc dziwi mnie porownanie wildhoney do deeper - dla mnie to dwie rozne plyty i dwa rozne swiaty jednak. "wild" to byl niejako eksperyment - "deeper" to material promocyjny lokalnego dealera ;D
OdpowiedzUsuńA dla mnie Deeper to takie logiczne rozwinięcie Wildhoney.
OdpowiedzUsuń