Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Tangerine Dream -Encore -in search of the lost chord.

sobota, 22 stycznia 2011

Tangerine Dream -Encore

Tangerine Dream


   Jako pierwsza płyta najważniejsza z ważnych.
   Macie taką płytę, która ma zapewniony dożywotni status najwspanialszej na świecie? Ja mam. I to już od ponad dwudziestu lat. Czy to oznacza, że słucham jej codziennie? Boże broń! Znudziłaby mi się po tygodniu! Takie przyjemności należy rozsądnie sobie dawkować. Czasem sięgam po nią raz na miesiąc, czasem raz na pół roku. Słucham całą -od pierwszego do ostatniego dźwięku i odkładam na półkę. To jak ładowanie akumulatora -potęga tej muzyki prawie rozrywa mnie od środka.
   Encore to koncertowy album TD z roku 1977 -złotego okresu działalności grupy. Zawiera cztery urzekające utwory, powalające mocą elektronicznego eksperymentu i potęgą syntetycznej przestrzeni. To kwintesencja el-muzyki z lat siedemdziesiątych, które to były według mnie złotymi latami tego gatunku. Późniejszy rozwój wraz z zarzuceniem technik analogowych i ślepym uwielbieniem cyfrowych instrumentów spowodowało nieodwracalne zagubienie pierwotnego muzycznego ducha, którego doskonale słychać na „Encore”. Przepiękne „Cherokee Lane” oraz „Monolight” są o tyle łatwiejsze w odbiorze, że składają się z wielu przeplatających się różnych tematów muzycznych które tworzą kojące melodie, ale już ostatnie dwa „Coldwater Canyon” i „Desert Dream” to kwintesencja pełnego niepokoju eksperymentu muzycznego. Nie da się ukryć,że płyta pochodzi z najlepszego okresu działalności grupy, gdy jej skład tworzyło trio Froese, Franke, Baumann. 
   Nagrania zostały zrealizowane podczas amerykańskiej trasy koncertowej (chociaż w przypadku TD nie można za bardzo polegać na podziale koncert-płyta studyjna). I ciekawostką charakterystyczną dla grupy w tamtym okresie było to, że na koncertach praktycznie nie były grane utwory ze studyjnych płyt -za każdym razem to był premierowy materiał, chociaż słychać tu tematy z wcześniejszej twórczości, to jednak ich aranżacja wywołuje ciarki na całym ciele. Jeśli będziecie mieli okazję -posłuchajcie koniecznie!

4 komentarze:

  1. Ostatnia wielka płyta tego składu. Nigdy już na oficjalnym wydawnictwie, póżniej, nie usłyszymy tej trójcy, która podłożyła podwaliny pod Berliner Schule Electronic Musik. Doskonały zapis muzyki na najwyższym poziomie w ramach tego gatunku. Mamy co prawda pewne cytaty z wcześniejszej twórczości TD jak w Cheoroke Line, początek utworu, przypomina początek solowego nagrania Edgara Froese Maroubra Bay,zacytowany temat z Betrayal(Sorcerer Theme), ale poza tym doskonała gra myzyków. Nigdy wcześniej nie zaprezentowali takiego poziomu pracy kontrapunktycznej. Trzy doskonale pracujące odrębne organizmy a jakże współgrające. Monolight z początkiem stylizowanym na niezapomniany duet Froese(piano)-Baumann(melotron-flute)z Ricohet Part II, póżniejszy fragment mimo doskonałej polifonii jest lżejszego gatunku ale środkowa część utworu z głównym brzmieniem melotronu(brass), przechodzące niepostrzeżenie w Stratosfear,stoi znowu na wyżynach tego co TD wypracowało jako kierunek. Szkoda tylko, że zakończenie Monolight zacytowane z Invisible Limits, zagrane co prawda bardziej dynamicznie ale przy nnych środkach wyrazu(brak melotronu). Przy następnych utworach mamy spore wątpliwości, ponieważ uważna lektura nagrań bootlegowych z serii TT(Tangerine Tree) vol. 4, 18, 25, 39, nie natrafia choćby na cytat lub fragment tego co mamy na płycie oficjalnej. Dlatego śmiem twierdzić, że Coldwater Canyon oraz Desert Dream to robota studyjna. Co prawda w oficjalnej twórczości TD, w tym jak dla mnie najsilniejszym składzie, na próżno szukać utworu z taką ilością partii solowej gitary. Dlatego ten jak najbardziej zasługuje na uwagę. Gra Edgara Froese jest przemyślana i bez zbędnych ekstrawagancji, które słyszymy na ww. TT z tej amerykańskiej trasy. Co do Desert Dream to już trochę inna bajka. Jak dla mnie to typowy wypad w klimaty znane nam z Pheadry oraz jeszcze wcześniejsze z uwagi na obszerne cytaty z uwertury do Thyranus Odypus, wydanej na płycie analogowej składankowej przez Virgin, pod tytułem "V". A jeszcze przed nagraniem Pheadra. środkowa część Desret Dream to znamienity przykład umiejętności, kreowania pięknych muzycznych tematów wiodących, granych na melotronie w brzmieniu brass(Froese) z akompaniamentem fender piano(Baumann) oraz melotronu-string(Franke). Taka, pełna zielonej szaty roślinnej, oaza na środku pustyni.
    Znakomitym doepłenieniem dla tej płyty jest TT vol. 18 (Canada, 9 April 1977, Montreal Place Des Arts). Pełne nagranie koncertu z transmisji radiowej, całkiem dobrej jakości. Polecam każdemu aby "własno usznie" przekonał się czym mógł być faktycznie Encore.

    Pozdrawiam

    Peter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane... Ja tak nie potrafię :-(
      Znasz może adres, gdzie można bootlegi TT dostać we FLAC? Bo ja tylko na mp3 znalazłem.

      Usuń
  2. Jest dostępna cała zawartość TT i TL w formacie "shn"(format równie bezstratny jak flac). Czyli w oryginalnym formacie w jakim były dystrybuowane od początku projektu. Do kompletu są również okładki(wraz z etykietami również na same płyty CD)do pobrania, jak dla mnie całkiem oryginalne projekty. Jest również narzędziownik, czyli jak przejść z formatu "shn" na format "wav". Cały projekt wydawniczy TT i TL był dystrybuowany jako "Produced by fans for fans - never sell or buy trade freely.", czyli jako taki, bez merkantylnej strony zagadnienia. Mając już "wypalonych" kilkadziesiąt voluminów z TT i TL, odradzam bezkrytycznie ściąganie i wypalanie "jak leci". Po pierwsze materiał w większości przypadków ma średnią lub wręcz słabą jakość dźwięku. Aczkolwiek zdarzają się rodzynki tak jak TT vol. 4, 18 czy inne, które są "CHOM-FM broadcast recording". W większości niestety są to nagrania z widowni czyli "Audience recording". Drugi aspekt to jakość samego materiału muzycznego. O ile lat 70-te(do 77-go roku włącznie)są z pewnością ciekawe, ponieważ praktycznie wtedy grupa TD, na każdym koncercie grała co innego i w większości improwizując. To następne lata koncertowe, były w większości odgrywaniem zawartości płyt studyjnych, stosując czasami pół playback lub niewiele je zmieniając. Co do wyboru materiału(TT vol. 18 czy 4 polecam w "ciemno") to temat na oddzielny komentarz. O ile zawartość TT zadowoli większość niewybrednych fanów, to z kolei TL jest praktycznie tylko dla zatwardziałych fanów z uwagi,że większość materiału jest marnej jakości w kontekście jakości dźwięku. Poniżej link do chomika, który posiada całe zasoby TT i TL. Myślę, że przy odpowiedniej selekcji możemy mieć taki odpowiednik Schulzowego wydawnictwa "LVE", choć z pewnością nie uzbieramy 40-tu szt. CD w zadowalającej jakości muzycznej i tej odsłuchowej.
    http://chomikuj.pl/TTree/
    Pomyślnego ściągania, transformatowania, wypalania i oczywiście odsłuchiwania.

    Pozdrawiam

    Peter

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałem dopisać, że jeżeli chcemy zobaczyć jak chłopcy z TD grali w 1976 roku, to polecam film niemieckiej TV "Signale uas Schwabische strasse". Jest dostępny w necie. Mamy nagrany na żywo występ TD dla TV w najsilniejszym składzie. Film o tyle ciekawy, że jest to muzyczny materiał zupełnie improwizowany, nigdzie wcześniej, czy później nie użyty na występach czy płytach. Jest to praktycznie jedyny dostępny, takowy film ukazujący TD jeszcze przed nagraniem "Stratosfear".

    Pozdrawiam

    Peter

    OdpowiedzUsuń