Nowy Cave! Ta wiadomość zelektryzowała mnie kilka tygodni temu i po opłaceniu rachunku za ogrzewanie, czynszu i kilku innych obowiązkowych płatności podliczyłem swoje fundusze i wyszło mi, że stać mnie na "Push the Sky Away" bez konieczności jedzenia chleba popijanego wodą z kranu do końca miesiąca. A jeśli nawet to by mi groziło, to chyba i tak byłoby warto. To naprawdę wartościowa płyta.
Spokój, łagodność brzmień i spokojna melodeklamacja Pana Cave'a wprowadza na początku mylne wrażenie relaksującego działania tej muzyki. Tak właśnie odbieram pierwszy utwór na tej płycie, "We No Who U R". Potem to uczucie szybko mija zamieniając się w dziwne kłucie niepokoju i niepewności. Muzyka, mimo swojego minimalizmu i (mylnej) łagodności wprowadza mnie z dziwny stan mrocznego niepokoju znanego z genialnego "Murder Ballads". Posłuchajcie chociażby "Water's Edge" to będziecie wiedzieć o czym piszę. Podobnie nawiązuje tematyka "Jubilee Street". Ten spokojnie rozpoczynający się utwór przypomina mi z kolei piosenki z "The Boatman's Call", chociaż to chwilowe odczucie szybko mija, gdy piosenka przyspiesza, ale od razu wraca z następnym utworem.
I tak z całą płytą. Pan Cave wzniósł się na wyżyny swoich możliwości, sprawiając wrażenie, że nie to było jego celem, że wcale mu na tym nie zależy. On po prostu nagrał taką muzykę, jaką chciał. A że przy okazji spodoba się to nam? A co jego to, do cholery, obchodzi?
Ale moją ulubioną piosenką z "Push the Sky Away" jest utwór tytułowy. To wspaniały, przepięknie spokojny utwór o odepchnięciu od siebie wszelkich niepewności i rozterek. Najważniejsze, to odsunąć je jak najdalej i iść przed siebie.
"And some people say that it is just rock'n'roll
Oh but it gets right down to your soul..."
I tak z całą płytą. Pan Cave wzniósł się na wyżyny swoich możliwości, sprawiając wrażenie, że nie to było jego celem, że wcale mu na tym nie zależy. On po prostu nagrał taką muzykę, jaką chciał. A że przy okazji spodoba się to nam? A co jego to, do cholery, obchodzi?
Ale moją ulubioną piosenką z "Push the Sky Away" jest utwór tytułowy. To wspaniały, przepięknie spokojny utwór o odepchnięciu od siebie wszelkich niepewności i rozterek. Najważniejsze, to odsunąć je jak najdalej i iść przed siebie.
"And some people say that it is just rock'n'roll
Oh but it gets right down to your soul..."
Widziałem kilka podobnych opinii w internecie i prasie - muszę posłuchać. Jestem ciekawy jak podobałaby Ci się twórczość Marka Lanegana np. jego najnowszy album "Blues Funeral". Posłuchaj sobie na YT (np. utwory Harborview Hospital, Grey Goes Black, Gravedigger's Song, Quiver Syndrome i reszta) i podziel się opinią:)
OdpowiedzUsuńNajpierw posłuchałem sobie "Gravedigger's SOng" i wbiło mnie fotel. Zajebiste. Potem słuchając reszty trochę się rozczarowałem, takie za bardzo rytmiczno-wesolutkie te piosenki...
UsuńO, jeszcze "Bleeding Muddy Water" jest świetne!
No tak - Gravedigger's kradnie całą płytę. Ale reszta też ma klimat. To jest najbardziej żywa płyta Lanegana, inne ma zdecydowanie spokojniejsze i takie bardziej dla koneserów.
Usuńbtw. Ładne masz tempo licznikowe. Niedawno 100tys. Teraz już prawie 102,3tys. Ja to zbieram 2tys z hakiem w miesiąc:)
Kupiłeś płytę w ciemno, bez wcześniejszego przesłuchania (choćby urywków utworów)?
OdpowiedzUsuńwdehe pierwszy, władca lochu
Słyszałem tylko pierwszy utwór. W Trójce często leci.
Usuń