Uwierzycie, że tej płyty szukałem CZTERY lata? Dzisiaj, w dobie emptrójek, sieci i wszechobecnego piractwa zdobycie jakiejkolwiek płyty jest kwestią minut. A 20 lat temu niestety... Pierwszy raz usłyszałem Gift w radiu, w mojej ulubionej Trójce. Beksiński puścił ją w całości (wtedy to było legalne...) i wiedziałem, że muszę ją mieć. Ostatni kawałek, "Rain from heaven", zawładnął moją duszą i nie dawał spokoju. Niestety, aby go jeszcze raz usłyszeć, musiałem poczekać rzeczone powyżej cztery lata.
W Polsce nikt w ogóle nie słyszał o tej płycie, zwłaszcza, że Siserhood więcej pozycji nie nagrał. Zresztą cały ten projekt służył tylko do utarcia nosa panu Hussey'owi, który ośmielił się zadrzeć z Księciem Ciemności Andrew Eldritchem. Nie będę tu opisywał tej historii, jak ktoś chce więcej wiedzieć, odsyłam do Pana Googla i Pani Wikipedii.
Płyta jest doskonale spokojna, majestatyczna, wyniosła i zimna jak lód. Przykuwa uwagę i nie daje spokoju. Posłuchajcie, a na pewno jeszcze nie raz do niej wrócicie.
Doskonała płyta.
OdpowiedzUsuńPo śmierci Beksińskiego jakoś mam mniej serca do słuchania radia. Masz może nagrane jakieś jego audycje w całości?