niedziela, 29 maja 2011
Kazik -Czterdziesty pierwszy
Tytuł płyty pochodzi od wieku szanownego artysty w momencie wydania dzieła. A dzieło? Bez przesady... Ciężki, trudno przyswajalny materiał. Dwa cedeki, a z trudem idzie wysłuchanie pierwszego. Nie wiem zresztą, nie rozumiem tej płyty, słuchanie jej wywołuje tylko wzruszenie ramion. Nic ważnego, nic rewelacyjnego.
Chcecie posłuchać? A słuchajcie sobie, na zdrowie! Ale jakby co, to ostrzegałem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo lubię twórczość Kazika ale po przesłuchaniu tego albumu miałem mieszane odczucia. Z jednej strony jest tu kilka fajnych utworów, wartościowych, z dobrymi tekstami, świetnych instrumentalnie. Ale z drugiej strony album jest za długi, jako całokształ jest monotonny, ma kilka strasznych zapychaczy. Dodatkowo niektóre teksty zalatują żenadą, rymy na poziomie przedszkolaka (czekam na cud, cud nie nadchodzi, Bóg się rodzi, nas oswobodzi). Od takiego tekściarza jak Kazik mam prawo wymagać czegoś bardziej ambitnego. Jakby zrobić z 2 cd jeden, wyrzucić kilka utworów, inne przyciąć to całkiem całkiem by to wyglądało. Dużo dziennikarzy podniecało się niesamowicie tym albumem: życiówka Kazika, monumentalne dzieło itp. Ja tam szału w tym nie widze. Tak jak w kolejnym wydawnictwie Staszewskiego.
OdpowiedzUsuń