Jak powszechnie wiadomo, natywnymi motywami pomorza są jakże miłe dla ucha dźwięki fletni pana, tudzież innych instrumentów powszechnie używanych przez Indian, którzy zamieszkali te gościnne rejony wieki temu.
Spragniony muzyki, a że bieda pod tym względem nad morzem okrutna, przystanąłem na chwilę z rodzinką posłuchać rzewnych melodii i zaśpiewów z amerykańskich prerii. Zamyśliłem się... Potraktowałem to doświadczenie jako ekwiwalent swoich wieczornych odsłuchów i stwierdziłem, że jednak drażni mnie to okrutnie! Ale syn mój półtoraroczny prawie był zachwycony! Szybko zabrałem stamtąd rodzinkę, nie chcąc wypaczać gustów muzycznych potomka.
Dyskretnie była wystawiona walizeczka z płytami CD, na które rzuciłem się niczym wygłodniały wilk, ale mój zapał został szybko ostudzony. The best of pan flute -to nie dla mnie. Idziemy dalej, może jutro uda się znaleźć jakąś ciekawą muzykę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz