Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Sex Pistols -Never mind the bollocks -in search of the lost chord.

środa, 13 lipca 2011

Sex Pistols -Never mind the bollocks

Sex Pistols

   Pamiętacie swoje emocje po przesłuchaniu pierwszej w życiu płyty punk-rockowej kapeli? Co wami wstrząsnęło? Zbieraliście swoją szczękę z podłogi? A może tylko wzruszyliście ramionami krzywiąc się z dezaprobatą?
   Moim pierwszym kontaktem z punkiem była właśnie ta płyta. Słuchałem jej bez przerwy kilka dni nie mogąc dojść do siebie. "To tak można grać???" -myślałem. Potem jeszcze obejrzałem sobie "The great rock'n'roll swindle" na zjechanej do cna kasecie wideo i mętlik w mojej głowie zrobił się jeszcze większy. Nigdy nie byłem punkiem, no, miałem kilku punkujących kumpli, ale idea anarchii na świecie jakoś do mnie nie przemawiała. Poza tym nosiłem wtedy długie włosy i nie chciałem ich za żadne skarby ścinać, nosiłem skórę i ludzie raczej mnie uważali za metala. Co było już zupełnym nieporozumieniem, bo metalu nie trawiłem w ogóle.
   Punk dla muzyki zrobił to, że w sumie teraz każdy może ją grać. Nie trzeba tworzyć kilkunastominutowych progresywnych utworów jak Genesis, czy Pink Floyd, tylko wystarczyło poznać kilka podstawowych riffów na gitarze, wypić tanie wino i już można było drzeć ryja na próbie u ojca w garażu :-)

1 komentarz:

  1. Album kultowy:) Moja przygoda z punkiem zaczęła się od "No Control" Bad Religion i od początku jest to mój zdecydowany number one. Ale Pistolsi też u mnie często goszczą w Yamaszce:)

    OdpowiedzUsuń