Wiecie co, tak naprawdę to nie lubię soundtracków. Przeważnie tak jest, że muzyka składa się z jednego fajnego kawałka, który na dodatek leci podczas napisów końcowych, a reszta to muzyka, której wysłuchanie bez obrazu mija się z celem. No bo skoro muzyka ma być dopełnieniem tego, co się dzieje na ekranie, to jaki jest sens słuchania jej bez tego najważniejszego elementu? Ale są takie nagrania, przy których filmowe sceny same pojawiają się przed oczami.
I tak właśnie jest tutaj. Przy "Main Theme" od razu widzimy litery płynące poprzez przestrzeń a "The Imperial March" to Darth Vader idący korytarzem (no, przynajmniej ja tak mam). A reszta? No właśnie z resztą jest to, co napisałem na początku. Trudno mi powiązać ją z jakimiś scenami z filmu.
A, jest jeszcze jeden szczególny utwór: "The Cantina Band" -no, ten kawałek jest tak zupełnie inny od całej reszty, że na pewno od razu zgadniecie gdzie go słychać w filmie!
Mam to samo z soundtrackami. Z filmami fajnie współgrają, osobno zazwyczaj jest kicha. Ale uwielbiam soundtracki z Into The Wild, Pulp Fiction i Kill Billa. Ale w sumie to nie są rasowe ścieżki dźwiękowe tylko zbiór genialnych utworów wmontowanych w świetne filmy:)
OdpowiedzUsuńPatrząc na całość ścieżki dźwiękowej to i u mnie "trylogia" jest wysoko w rankingu. Jednak na pierwszym miejscu jest Chuck Mangione i "Children of Sanchez". Tu każdy utwór jest perełką. Drugie miejsce zajmuje soundtrack do "Das Boot", następnie wspomniany przez Ciebie John Williams z "trylogią". No i nie można nie wspomnieć o Ennio Morricone, jednak u Niego podobają mi się pojedyncze utwory.
OdpowiedzUsuńAaaa zapomniałem o jeszcze jednym filmie: "O dwóch takich co ukradli księżyc" w wersji animowanej i piosenki Lady Pank :)
OdpowiedzUsuńA co panowie powiedzą na Clannad "Legend"? Jest to muzyka do serialu angielskiego Robin Hood znakomicie funkcjonująca bez ruchomych obrazków.
OdpowiedzUsuńPonieważ jest to mój pierwszy wpis tutaj, a już zdążyłem tego bloga w znacznej części podczytać, co uczyniłem z przyjemnością, chwalę więc autora za znakomity pomysł używania kaset magnetofonowych co i ja również wyczynim choć niektórzy gdy to widzą pukają się w czoło znacząco.
Witam Cię serdecznie ,Ricardo! Zwłaszcza, że też lubisz kasety magnetofonowe ;-) Czytałeś już o MTSKM?
OdpowiedzUsuńTo prawda, są soundtracki, które mogą funkcjonować same w sobie. Do waszych przykładów można by jeszcze dorzucić "Blues Brothers" chociażby. Ale nie jest to reguła.
Chętnie bym i tydzień spędził na słuchaniu kaset bo mam ich dość dużo, mam na myśli kasety nagrywane z radia bo tych oryginalnych nie za wiele (w Polsce większość oryginałów nie była wysokiej jakości mam skrajny przypadek kasetę Closterkeller "Blue" po której przesłuchaniu ma się ochotę wyskoczyć przez okno i nie mam tu na myśli jakości artystycznej tylko jakość nagrania. Ach dygresja mi się rozrosła, miałem napisać że tylko w jednym miejscu mam dostęp do decka na którym mogę słuchać i niestety w tym miejscu tygodnia nie spędzam ale niedługo święta i kto wie ...
OdpowiedzUsuńO faktycznie! O Clannadzie zapomniałem. Świetna płyta, serial też bardzo dobry, pamiętam, że w dzieciństwie doczekać się nie mogłem kolejnych odcinków:)
OdpowiedzUsuńOd szwagra dostałem taki ciekawy link:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/user/ThePianoGuys?feature=watch
Niezłe, nie?
Niezłe, a co powiesz o tym:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=_X4R_7FiR9M&feature=watch_response