Jakiś czas temu wędrując piechotą po mieście znalazłem sprayem na murze narysowane takie coś. I morda mi się ucieszyła! Telefonem zrobiłem fotę i w sumie o tym zapomniałem. Dziś jednak, przeglądając zawartość karty pamięci, znalazłem ją i pomyślałem sobie, że jeden taki sprayowy rysunek budzi więcej pozytywnych emocji niż ta cała PR-owska walka o wizerunek miasta w stylu "Floating Garden".
I dziś, mimo, że mróz za oknem i rachunek za gaz pewnie skoczy pod niebiosa, proponuję wam taką pozytywną iskierkę na początek tygodnia!
Edgar rozgrzebany i czeka na części. Paczuszka powinna dojść jutro, może pojutrze. Więc niedługo odbędzie się Wielkie Lutowanie, bo jak na razie biedny Eddie wygląda tak:
...tak, tam gdzie są te kółeczka i kwadraciki BYŁY jakieś części elektroniczne :-)
Uśmiecham się, choć nie jestem w Szczecinie:) działa!
OdpowiedzUsuńUśmiecham się - jestem we Wrocławiu. Gratuluję zapału i umiejętności - też bym tak chciał. Na razie wychodzi mi lutowanie bardzo prostych układów. Prymitywnych wręcz.
OdpowiedzUsuńA są może dokładne zdjęcia drugiej stromy od ścieżek?
OdpowiedzUsuń