No i stało się. Peter Bauman po trasie koncertowej po USA zabrał swoje zabawki i opuścił łajbę zwaną Tangerine Dream. Na jego miejsce wskoczyli flecista Steve Jolliffe oraz perkusista Klaus Krieger. Co ciekawe, na mojej płycie ten ostatni nie jest wymieniony w składzie zespołu. Ciekawe dlaczego?
Cóż można napisać o tej płycie? Otóż mamy tu dwie piosenki. Tak. Pan Jolliffe oprócz grania na flecie udzielał się też tutaj wokalnie. Tak naprawdę nie wiem po co. Gdyby oczyścić ten album z ludzkiego głosu, może jeszcze jakoś by brzmiał. A tak... O ile jeszcze pierwszy "Bent Cold Sidewalk" nawet ze śpiewem Steve'a jakoś się broni, to już środkowy "Rising Runner Missed By Endless Sender" jest zupełnie nie do słuchania. No nie podoba mi się! Na szczęście ostatni na płycie "Madrigal Meridian" jest typowym utworem nawiązującym do wcześniejszych płyt Tangerine Dream. Ale też nie tak, jakbym chciał.
Ciężko mi się słucha tego albumu. Bo niby pochodzi z okresu, który najbardziej lubię, to jednak mimo wszystko ta muzyka nie obroniła się przed upływem czasu. O ile wcześniejsze płyty TD do dziś brzmią dobrze, to przy "Cyclone" już niestety nie czuję tej niesamowitej przestrzeni dźwięków. Szkoda...
Krieger był tu typowym muzykiem sesyjnym co nie sprawiedliwia wydawcy CD do braku takowej informacji. Tym bardziej,że w wersji analogowej był wymieniony.
OdpowiedzUsuńCo do samej płyty, no cóż ... Edgar poszukiwał nowej drogi ale sądzę, że nie o taką dogę mu chodziło. Myślę, że płyta poza drugim utworem, broni się. Jest to w większośc inne niż z Baumannem, na pewno słabsze dla miłośników wsześniejszego stylu TD. Dla mnie jest to ciekawa pozycja, choćnby z uwagi na przykuwające głównie tematy muzyczne, grane na melotronie w brzmieniu brass, które to brzmienie na tej płycie, praktycznie użyto praktycznie ostatni raz. Jak również ze względu na stricte rockowe solo gitary w końcówce Madrigal Meridian.