Ta płyta to naprawdę legenda! Co prawda moim pierwszym kontaktem z muzyką Armii był album koncertowy "Exodus" pożyczony od Zibiego, a "Legendę" poznałem dopiero później z kasety (a jakże!). Pożyczył mi ją ktoś (tak pożyczył, że do dziś ją mam), ale nie pamiętam kto, więc jestem usprawiedliwiony, że nie oddałem :-) I wiecie co? Pierwsze słuchanie nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Sam się dziwię, jak to możliwe... A przecież mamy tu tyle Armijnych przebojów! Kurcze, wróciłem do niej ostatnio po kilku latach niesłuchania i nie mogę się oderwać.
Co prawda pisałem, że według mnie najlepszą płytą, jaką wydała Armia, jest "Freak", ale ciężko znaleźć jakiekolwiek analogie pomiędzy tymi wydawnictwami. A oba są wspaniałe. O ile tam fascynuje jazzowo-rockowa różnorodność, tak tutaj wali prosto w ryj ściana gitarowego dźwięku wzmocniona waltornią Banana. I mimo upływu lat, ta muzyka do dziś jest świeża i brzmi rewelacyjnie. Mało tego, mój dwuletni synek uwielbia śpiewać "Trzy Bajki" :-)
Ho-ho-ho-o!
Armia gra teraz cala plyte na koncertach..taka trasa jubileuszowa...na Odjazdach w tym roku tak bylo wlasnie :)
OdpowiedzUsuńWiem... Ale nie dane jest mi to usłyszeć (zobaczyć)...
OdpowiedzUsuńAch co to jest za płyta:) Chociaż brzmi jakby ją nagrywali w jaskini to i tak ją lubię. I zauważyłem taką rzecz: miałem kiedyś ten album w mp3 zgrywany z jakiejś starej wersji, teraz mam swoją Legendę w oryginale w reedycji i są różnice chociażby w Legendzie Zimowej. W starej wersji końcówka leci w instrumentalu, w nowej wersji jest refren Budzego. Ot taka mała ciekawostka;)
OdpowiedzUsuńdziwna sprawa (albo nie), ale mam wersję kasetową z zupełnie inną okładką. hmm.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię do tej płyty wracać po latach. Doskonałe emocje! Jutro w drodze do pracy sobie posłucham zamiast Kędzierskiego i Tymonka!
OdpowiedzUsuń