Tak, wreszcie kupiłem sobie tą płytę kilka tygodni temu. Od dnia, w którym dowiedziałem się o jej istnieniu, zastanawiałem się, czy to zrobić. Chciałem, żeby opadły emocje opisane po przesłuchaniu utworu dostępnego na Jutubie, o których pisałem tutaj. Chciałem posłuchać jej bez "bagażu" starej Siekiery. Pomogła mi w tym wkładka dołączona do albumu, w której jest z grubsza opisana historia zespołu i powody, dla których Pan Adamski nagrał tą płytę. I po przeczytaniu tego tekstu i przesłuchaniu cedeka mogę z całą powagą stwierdzić jedno: to jest naprawdę dobry album. Lecz nie można go łączyć z niczym, co dotychczas było wydane pod szyldem Siekiera. I najlepiej w ogóle się nie kierować takimi skojarzeniami.
Mimo bardzo negatywnego podejścia do współczesnego świata przez Pana Adamskiego, udało mu się stworzyć muzykę, która niesie w sobie głęboko ukryte pozytywne przesłanie, które wynika bardziej z muzyki, niż z tekstów. Dźwięki płynące z odtwarzacza wprowadzają w stan spokoju, otaczają ciepłą przestrzenią, pozwalają wypocząć i odnaleźć samego siebie. Szczególnie wspaniale brzmią utwory zaśpiewane przez Panią Alicję Bil-Traciłowską: "Diabelski cień" i "A gdyby". Jej głos... Jej głos jest jak ostatnia deska ratunku przed końcem świata zapowiadanego przez Pana Adamskiego.
Miałem podobne obawy przed przesłuchaniem tego albumu. Rozwiały się już po pierwszym odtworzeniu płyty. Naturalnie to zupełnie inna muzyka niż na Nowej Aleksandrii, niemniej równie fascynująca i wciągająca.
OdpowiedzUsuńchoć mozna by dyskutować czy optymistyczne... Bo ja mam trochę takie odczycie, że to raczej mroczne i depresyjne klimaty... Zgoda, że płyta ciekawa o ile zapomni się do odniesieniu do nazwy
OdpowiedzUsuńHeh, sam nie wiem dlaczego odbieram tą muzykę jako nie-depresyjną. Ale tak właśnie jest, a słuchałem tej płyty naprawdę długo, zanim zdecydowałem się coś o niej napisać.
OdpowiedzUsuń