Nadchodzi następna edycja MTSKM, więc postanowiłem sięgnąć do swojej kolekcji kaset i dla rozruszania dawno nie używanego magnetofonu wrzuciłem jedyną kasetę My Dying Bridge jaką mam. Otóż kupiłem ją jeszcze na studiach za namową jednego z moich kumpli (to chyba był Alan). Widział, że interesuję się zdołowanym graniem, więc kiedyś powiedział "Musisz posłuchać MDB". Okej, skoro mus, to mus... Poszedłem do sklepu i kupiłem sobie ich kasetę (bo wtedy, drogie dzieci, nie było jeszcze Internetu, żeby sobie zassać od razu całą dyskografię i szpanować, że się ma wszystkie ich płyty). No więc kupiłem ją i w domciu wrzuciłem do swojego magnetofonu. I wynudziłem się przy niej jak cholera! Posłuchałem jej raz i wrzuciłem do szuflady. Można przyjąć, że teraz jest słuchana przeze mnie po raz drugi ;-) I powiem Wam jedno: po tylu latach ta muzyka drażni mnie jeszcze bardziej. Jest nudno, zgrzytliwie, skrzypki grają strasznie marnie, a wokalista śpiewa tak, że sam bym go chętnie dobił.
Czyli nic się nie zmieniło przez ostatnie 15 lat. Nawet się cieszę!
Czyli nic się nie zmieniło przez ostatnie 15 lat. Nawet się cieszę!
a ja bardzo takie klimaty lubiłem - lubię. Dół straszny. Lubię!
OdpowiedzUsuńHeh, też lubię dołujące klimaty, ale to tutaj tylko mnie znudziło okrutnie...
Usuń