Nie lubię reggae. Nie i już. Jak dla mnie to w kółko to samo i teksty o wolności, pokoju i jaraniu. Więc sięgając po tą kasetę już w sumie miałem gotową recenzję w głowie. Po co w ogóle posłuchałem tego albumu ba, po cholerę go kupiłem??? Otóż nie kupiłem. Dostałem. Razem z mnóstwem innych kaset, których ktoś się pozbywał. A dlaczego go posłuchałem? Żeby się utwierdzić w swoim nielubieniu reggae :-)
Lecz niestety mi nie wyszło. Okazało się, że to dubowe granie cholernie mi podeszło i zamiast po przesłuchaniu kasety szybciutko schować ją do pudełka i wrzucić na wieczne zapomnienie do szuflady, to taśma sobie leci po raz trzeci... I jest miło :-) Oczywiście teksty są po regowemu naiwne, ale w tej oprawie muzycznej ich wydźwięk staje się nawet bardzo wiarygodny. Kurcze, "Nikt" i "Duchowa rewolucja" naprawdę robi wrażenie! Druga strona kasety jest bardziej instrumentalna i przez to trochę inna. Ale ma swój urok! Nastrój jedynie psuje ostatni kawałek "Polka rege", bo jest szybszy od reszty i według mnie wogóle nie poasuje do całości.
Nie jest to klasyczne reggae, i w sumie dobrze. Kaseta brzmi całkiem nieźle i fajnie mi się w jej towarzystwie grzebie w moim Radmorze. I chyba o to chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz