Tak prawdę powiedziawszy, to praktycznie nigdy wcześniej nie słuchałem Manowar. Płytę kupiłem tylko dlatego, że kumpel bardzo lubi ten zespół, a album był przeceniony na 9.99. Tak więc sami widzicie, że to był całkowicie przypadkowy zakup. I jakież było moje zdziwienie, gdy szukając informacji o zespole przeczytałem, że jest to jedna z najlepszych pozycji grupy!
Niestety, pierwsze przesłuchanie przyniosło mieszane odczucia. Tak zachwalana perkusyjna solówka według mnie brzmi jak wprawki i ćwiczenia gry na tym instrumencie (owszem, technicznie jest rewelacyjnie, ale brak jej jakiegoś, cholera, polotu), a poziom patosu na minutę troszkę mnie przerastał. A na dodatek całe nagranie brzmi trochę płasko -nie ma głębi i przestrzeni power metalu które słychać chociażby w nagraniach Blind Guardian. Owszem, bardzo mi się podoba "Metal Warriors" i "Spirit Horse Of Cherokee" i niektóre fragmenty monumentalnego "Achilles, Agony And Ecstasy In Eight Parts" ale nie jest to muzyka, która mnie porywa.
Ale w pracy słuchamy jej ze Sławkiem już trzeci dzień z rzędu i on twierdzi, że płyta jest wprost świetna!
Ale w pracy słuchamy jej ze Sławkiem już trzeci dzień z rzędu i on twierdzi, że płyta jest wprost świetna!
Ja również bardzo Ich lubię.Zaczynałem od płyty Kings Of Metal i w tamtych czasach byłem oczarowany :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy za nimi nie pzrepadałem. Lubię ich tylko 3 utwory.A niektórzy mówią o nich jako o klasyce. Wg mnie do klasyki im bardzo daleko. Patos i cienizna, teksty o jednym. Brak im polotu i charakteru. Taki np. Majesty z Niemiec pokazał że można grać taka muzykę i jest ona na swój sposób urokliwa i nie jest zżynką z Ironów czy Running'ów. Manowar to cienizna.
OdpowiedzUsuń