Samo granie Voo Voo jest klasą samą w sobie. Czasem sobie myślę, że to zespół będący od prawie zawsze ostoją porządnej muzyki, nigdy nie schodzącej poniżej pewnego dosyć wysokiego poziomu. Mam ich kilka płyt i każda jedna jest tylko potwierdzeniem tej tezy.
Tak jest i tym razem. Grupa pod kierunkiem Pana Waglewskiego zabiera nas na wyjątkową wycieczkę po meandrach prawdziwego, lekko charczącego rocka. Ten klimat czuć w całej płycie i w pierwszej chwili podejrzewałem, że coś mi nawaliło i sprzęt zaczął lekko przesterowywać. Czyli charczeć. A to nieprawda! To tak ma być, materiał został nagrany na raz bez żadnej edycji i po prostu brzmi tak, jak na koncercie. Ba, brzmi, jak żadna inna płyta (zwłaszcza koncertowa!) w mojej skromnej kolekcji.
No cóż, dzisiejszy wieczór należy do wojowników z Voo Voo!
No cóż, dzisiejszy wieczór należy do wojowników z Voo Voo!
No cóż mogę dodać? Twórczość Pana Wojciecha Waglewskiego jest niezmienna. „Proste” rockowe granie i wyśmienite teksty. Nigdy nie zapomnę, jak dawno temu, gdy na szczecińskich Juwenaliach robiłem z Leszkiem za sekcję baletową :) podszedł do nas w swojej nieśmiertelnej brązowej skórze i normalnie zagadał. Gdzieś w przepastnych magazynach powinienem mieć Jego autograf na etykiecie piwa :)
OdpowiedzUsuńA wracając do wojowników, jest to płyta nagrana analogowo !!!! na TAŚMIE !!! i stąd te niepowtarzalne brzmienie. Podobno Pan Wojciech musiał ustąpić młodszym Waglewskim w trakcie tworzenia i sporo dobrego materiału schował do szuflady. A poza tym, to jest skandal, że ponad miesiąc po premierze „Nowej płyty” jeszcze nie wysłuchałem jej całej :(
Niedawno w Maglu Wojciech Waglewski mówił, że dobrą piosenkę można posłuchać najwyżej trzy razy, a jak jest z tą płytą?
OdpowiedzUsuńWidzę, że reklamy zawitały już na front okładek - masakra.
Tylko trzy razy? Może dlatego, żeby się nie osłuchała i nie zbrzydła... Kiedyś potrafiłem jednego albumu słuchać w kółko tygodniami!
UsuńJa też do wielu płyt wracam po wielokroć dlatego mnie ta wypowiedź trochę zirytowała. Może muzycy na muzykę mają inne spojrzenie. Bardziej jednak podejrzewam go o nadmiar płyt w domu, więc nie wraca do tych raz, dwa, trzy razy przesłuchanych po tym jak schowa je w piwniczce.
Usuń