Pamiętacie, jak pisałem o "Obrazkach z wystawy" w interpretacji Isao Tomity? O ile tam przesłuchanie płyty skończyło się raczej rozczarowaniem, tak tutaj o podobnym odczuciu nie może być mowy. Mam pierwsze wydanie tego albumu z pustymi obrazami (co widać na zdjęciu), kompaktowa reedycja podobno posiada także wersje studyjne utworów. Ale co tam! Koncert brzmi świetnie. To pierwsze oficjalne wydawnictwo zespołu (na "Welcome Back My Friends..." wciąż się zbieram, żeby poszukać na analogu) i w sumie łykam je prawie w całości. Prawie. Bo zagrany chyba na bis "Nutrocker", będący wariacją na temat "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego, według mnie strasznie odstaje od całości i mogłoby go po prostu nie być.
Ale co tam! To przecież tylko jeden utwór ;-)
Dobra, bardzo dobra płyta, też ją lubię.
OdpowiedzUsuńDobrze się ogląda występy Keitha Emersona. Żywiołowy artysta.
Doskonała muzyka,zarówno w gatunku "rock" jak i jako przeróbka klasyki.
OdpowiedzUsuńDla mnie ważna, kiedyś właśnie dzięki niej - sięgnąłem
śmiało po klasykę. Pamiętam, że w przypadku Obrazków to nawet sprawiłem sobie "pure" wersję - bez orkiestracji - Victor Yeresko piano solo. :)
PS. też zawsze uważałem(i do dziś), że na płycie nie powinno być tego bisu z "dziadkiem".
Iro pozdrawia.
Chyba pierwsza taka przeróbka w historii muzyki rockowej i to jak udana. Nikt inny jak ELP, mógł się pokusić na taką wersję "Obrazków ...". Śmiem twierdzić, że tylko dzięki osobie Emersona wypadło to tak a nie inaczej. Co do wersji "pure" Iro, jest to wersja oryginalna. Bo tak Musorgski napisł "Obrazki ...". Wersja orkiestrowa została zinstrumentowana przez Ravela. Odrębnym tematem jest wersja Isao Tomity ale o tym już pisałem na forum.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Peter