Pamiętacie mojego szpulowca? Starałem się odtworzyć taśmy mojego ojca z lat sześćdziesiątych, ale nie za bardzo mi to wyszło. Nie dość, że prędkość obrotu taśmy w moim Philipsie jest inna, niż są nagrane taśmy, to jeszcze okazało się, że sprzęgło odpowiedzialne za kręcenie jednej ze szpul się ślizga i trzeba je wspomagać palcem. Pisałem o tym tutaj. A na zdjęciu powyżej macie winowajcę zamieszania. A poniżej to samo, tylko po zdjęciu obudowy:
Gdy wyjąłem całą oś i rozłożyłem wszystko na papierze, ze środka wysypały się kawałki plastiku, które powinny blokować się podczas kręcenia osi i w ten sposób zapewnić odpowiednie wybieranie taśmy:
Długo głowiłem się czym zastąpić te elementy. Myślałem o macie bitumicznej, ale wpadłem na genialny pomysł. Pogrzebałem w swoich rupieciach i znalazłem cztery gumowe uszczelki do kranu :-) I z nich zrobiłem nowe sprzęgło!
Po jako-takim złożeniu wszystkiego do kupy przetestowałem zastosowane rozwiązanie:
I okazało się, że działa rewelacyjnie! Ach, jaki ja jestem zdolny! Ale skoro już miałem rozkręconego klamota, to bacznie przyjrzałem się rolce dociskowej i głowicy. Tragedia... Rolki nie wymienię, nie mam pojęcia, gdzie bym mógł taką dostać, więc kawałkiem papieru ściernego przywróciłem jej jako-taką sprawność. Na zdjęciu poniżej widać, jak jest zabrudzona, teraz jest praktycznie czarna.
Potem przyszła kolei na głowicę. Też była cała upaćkana:
Teraz magnetofon jest złożony do kupy. Działa jak ta lala :-) Ale jedynie ta taśma na zdjęciach nadaje się do słuchania (bo była na nim pewnie nagrana, kupiłem ją razem z Philipsem). Dźwięk nie jest najwyższych lotów, ale kręcące się szpule są hipnotyzujące... Jeśli tylko będę kiedyś miał trochę więcej gotówki, to na pewno kupię sobie coś lepszego!
Absolutnie cudny opis.
OdpowiedzUsuńHeh, nie wiem czy to sarkazm, czy poważenie...
UsuńPoważnie.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawiały te czerwone "znaczki" na różnych częściach? Wpierw myślałem, że na śrubkach to jest jakieś zabezpieczenie przed odkręceniem, ale to chyba nie to? Hmmm
OdpowiedzUsuńPoniekąd tak. Taka czerwona (czy też inna) nienaruszona farba oznacza, że nikt nie majstrował przy ustawieniu głowicy chociażby.
OdpowiedzUsuń