Czy jak napiszę, że nie znałem wcześniej Camel, to długo będziecie się ze mnie śmiać? Tak? No to możecie zacząć... Oczywiście wiedziałem o istnieniu takiej kapeli i jej wkładzie w rocka progresywnego, ale niestety była to tylko czysto teoretyczna wiedza. Dopiero całkowicie na ślepo zrobiony zakup w wyprzedażowym koszyku w eM Markiecie pozwolił na zapoznanie się z muzyką zespołu.
I muszę przyznać, że jest to bardzo miłe zapoznanie. Muzyka jest zupełnie inna niż dokonania ostatnio często wałkowanego przeze mnie Rush, ale też bardzo przyjemna. Camel według mnie prezentuje bardziej łagodne, wręcz pastelowe dźwięki. Mniej tu gitarowego zgiełku, ale też sam głos wokalisty nadaje zupełnie inny klimat tej płycie. Ciekawe, jak to jest na pozostałych... Trzeba będzie się rozejrzeć za pozostałymi płytami z ich dyskografii.
PS
Ciekawa jest też geneza tytułu tej płyty. Nie podam jej tutaj, sami sobie poszukajcie!
PS
Ciekawa jest też geneza tytułu tej płyty. Nie podam jej tutaj, sami sobie poszukajcie!
Producentem jest mój ulubiony producent :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
fozzie
Jest to dobry album, jednakże lepszy jest "Nude". Najlepszy concept album w historii muzyki.
OdpowiedzUsuńJa też nie przesłuchałem ani jednego albumu Camel - nie śmieję się
OdpowiedzUsuń