A co o mnie pomyślicie, jeśli napiszę, że według mnie ten album jest lepszy od "Fear of a Blank Planet"? Zlinczujecie, wyklniecie? Ekskomuniką obrzucicie? Jakoś to zniosę... Bo tak sobie go słucham i tworząc sobie w głowie krótki ranking słuchanych płyt Porcupinek (bo to raptem ta jest trzecia...), to "The Incident" plasuje się po środku. Czyli na dzień dzisiejszy "Up the Downstair" jest najlepszy, za nim plasuje się właśnie "Incydent" a na końcu ląduje "Fear...".
Co mnie przekonało do takiego właśnie ustawienia? Nie wiem czemu, ale odnajduję tu więcej emocji, więcej ciekawych aranżacji, więcej... czegoś. Po prostu więcej tu się dzieje. Muzyka wciąga i wciąż zaskakuje nowymi pomysłami (no, może tylko dla mnie nowymi...). Myślę, że ta płyta na trochę dłużej zagości w odtwarzaczu.
Co mnie przekonało do takiego właśnie ustawienia? Nie wiem czemu, ale odnajduję tu więcej emocji, więcej ciekawych aranżacji, więcej... czegoś. Po prostu więcej tu się dzieje. Muzyka wciąga i wciąż zaskakuje nowymi pomysłami (no, może tylko dla mnie nowymi...). Myślę, że ta płyta na trochę dłużej zagości w odtwarzaczu.
Moja ulubiona na dziś, to już tylko chyba "Voyage 34" .
OdpowiedzUsuńReszta, nawet te starsze spełniają dla mnie niestety kryteria "nudnego ProgRocka"... chociaż "Live in Rome" jest ciekawa aranżacyjnie i więcej tam emocji, więcej... czegoś :)
Wykonanie "Radioactive Toy" jest takie, że choćby tylko dla tego warto ją poznać.
Iro pozdrawia.
Uwielbiam, chociaż mają jeszcze lepsze albumy:) Nie mogę się doczekać czegoś nowego od nich ale Wilson solowo teraz się produkuje także nie wiadomo ile jeszcze poczekamy....
OdpowiedzUsuń