Trzydzieści lat temu, 14 marca 1983 roku ukazała się pierwsza płyta długogrająca Marillion. Przypomniał mi o tym w sumie przypadkiem artykuł na Interii. Zamyśliłem się... To już tyle lat? Ech, ależ ten czas leci!
A co najważniejsze, słuchanie "Script for a Jester's Tear" wciąż wywołuje te same, żywe emocje. Mimo, że człowiek od lat w stałym związku, a dwójka dzieci szczęśliwie sobie rośnie i rozterki uczuciowe z tytułowej piosenki już raczej mi nie grożą, to muzyka wciąż w sercu gra.
Tak w ogóle, to ciekawe, czy wydadzą jubileuszowe, specjalne wydanie. W końcu to niebywała okazja na wyciągnięcie kasy z kieszeni fanów!
Tak w ogóle, to ciekawe, czy wydadzą jubileuszowe, specjalne wydanie. W końcu to niebywała okazja na wyciągnięcie kasy z kieszeni fanów!
30 lat - jak ten czas leci :) . Pamiętam podniecenie Piotra Kaczkowskiego, które udzielało się wtedy każdemu, kiedy prezentował nagrania z tej płyty. Jak Go kiedyś spotkałem, jaki był dumny, że ma tę płytę, a chyba cały czas nosił ją przy sobie ;) :) . Dla mnie jedna z najważniejszych płyt w ogóle.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
fozzie
Pamiętam podnieceni w Trójce nad tą nowością co wkurzało mnie wtedy. Dla mnie Marillion był "krzykliwą, nerwową i nieudolną kopią Genesis"
OdpowiedzUsuńDopiero koncert w Zabrzu (jakaś Hala Sportowa o koszmarnej akustyce)zmienił mój odbiór tej muzyki,już czekałem na "...Straw", wróciłem do płyt wcześniejszych, posypałem głowę popiołem ...ale to już był koniec tej grupy i tej muzyki.
Iro pozdrawia.
Kolejna lektura obowiązkowa jak i pozostałe płyty z Fishem. Ktoś kiedyś napisał, że ta muzyka to "... napełnianie starych butelek nowym winem...". Być może trzydzieści lat temu, bym się z tym zgodził. Jednak minęło trzydzieści lat i jakoś nie widać(słychać) kolejnego "nowego wina w starych butelkach" co tylko świadczy o tym jak uboga jest obecna muzyka obecnych zespołów tego nurtu. Wielką atencję dla płyt Marillion z Fishem miał, świętej pamięci T. Beksiński. Miałem tą niewątpliwą przyjemność być ich na koncercie w Arenie poznańskiej latem 1987 r. z tej ostatniej trasy z Fishem. Po odejściu Fisha, przestałem na długo, słuchać Marillion z Hogartem. Na szczęście tylko do czasu. Sądzę, że ich płyty z nowym wokalistą takie jak Seasons End, Brave, Marbles, Strange Eingine są co najmniej tak dobre, jak te cztery pierwsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Peter