Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Internetowe Zajawki vol.18 Trzydzieści lat minęło... -in search of the lost chord.

Strony

piątek, 15 marca 2013

Internetowe Zajawki vol.18
Trzydzieści lat minęło...



   Trzydzieści lat temu, 14 marca 1983 roku ukazała się pierwsza płyta długogrająca Marillion. Przypomniał mi o tym w sumie przypadkiem artykuł na Interii. Zamyśliłem się... To już tyle lat? Ech, ależ ten czas leci!
   A co najważniejsze, słuchanie "Script for a Jester's Tear" wciąż wywołuje te same, żywe emocje. Mimo, że człowiek od lat w stałym związku, a dwójka dzieci szczęśliwie sobie rośnie i rozterki uczuciowe z tytułowej piosenki już raczej mi nie grożą, to muzyka wciąż w sercu gra.
   Tak w ogóle, to ciekawe, czy wydadzą jubileuszowe, specjalne wydanie. W końcu to niebywała okazja na wyciągnięcie kasy z kieszeni fanów!

3 komentarze:

  1. 30 lat - jak ten czas leci :) . Pamiętam podniecenie Piotra Kaczkowskiego, które udzielało się wtedy każdemu, kiedy prezentował nagrania z tej płyty. Jak Go kiedyś spotkałem, jaki był dumny, że ma tę płytę, a chyba cały czas nosił ją przy sobie ;) :) . Dla mnie jedna z najważniejszych płyt w ogóle.

    pozdrawiam
    fozzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam podnieceni w Trójce nad tą nowością co wkurzało mnie wtedy. Dla mnie Marillion był "krzykliwą, nerwową i nieudolną kopią Genesis"
    Dopiero koncert w Zabrzu (jakaś Hala Sportowa o koszmarnej akustyce)zmienił mój odbiór tej muzyki,już czekałem na "...Straw", wróciłem do płyt wcześniejszych, posypałem głowę popiołem ...ale to już był koniec tej grupy i tej muzyki.

    Iro pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna lektura obowiązkowa jak i pozostałe płyty z Fishem. Ktoś kiedyś napisał, że ta muzyka to "... napełnianie starych butelek nowym winem...". Być może trzydzieści lat temu, bym się z tym zgodził. Jednak minęło trzydzieści lat i jakoś nie widać(słychać) kolejnego "nowego wina w starych butelkach" co tylko świadczy o tym jak uboga jest obecna muzyka obecnych zespołów tego nurtu. Wielką atencję dla płyt Marillion z Fishem miał, świętej pamięci T. Beksiński. Miałem tą niewątpliwą przyjemność być ich na koncercie w Arenie poznańskiej latem 1987 r. z tej ostatniej trasy z Fishem. Po odejściu Fisha, przestałem na długo, słuchać Marillion z Hogartem. Na szczęście tylko do czasu. Sądzę, że ich płyty z nowym wokalistą takie jak Seasons End, Brave, Marbles, Strange Eingine są co najmniej tak dobre, jak te cztery pierwsze.

    Pozdrawiam

    Peter

    OdpowiedzUsuń