Płyta, którą znam od lat i cały czas czuję zawartą w niej moc. A to trochę dziwne, ponieważ ogólnie rzec biorąc nie lubię hip-hopu i bardzo rzadko go słucham. A jeszcze rzadziej jakiś utwór hip-hopowy potrafi na tyle przykuć moją uwagę, żebym sięgnął po całą płytę. Heh, jakby tak dobrze pomyśleć, to chyba właśnie "Encore" Eminema jest jedynym takim przykładem.
Jest tu kilka utworów , które do dziś robią na mnie duże wrażenie: "Evil Deeds" -ten to po prostu zwala mnie z nóg. Wywalenie prosto w oczy prawdy o swoich rodzicach, o swoim życiu w oparciu o pulsujący rytm beatu jest dla mnie naprawdę dużym emocjonalnym przeżyciem. Zwłaszcza, że sam jestem ojcem i nie wyobrażam sobie opuszczenia swoich dzieciaków.
Jest też bardzo antybuschowski "Mosh" z którym zgadzam się w stu procentach, zwłaszcza w związku z kulisami rozpoczęcia wojny w Iraku, oraz "Just Lose It", którego dziś, po śmierci Jacksona, słucha się już troszkę z innej perspektywy, aczkolwiek muzycznie wciąż mnie rusza ten kawałek. Można by ruszyć nogą ;-)
Kapitalna płyta. Chyba załaduję ją do samochodowego odtwarzacza, puszczę na cały regulator, otworzę wszystkie okna, zrobię zimny łokieć i powolutku jadąc będę się lansował na mieście. Oh, yeah!
Kapitalna płyta. Chyba załaduję ją do samochodowego odtwarzacza, puszczę na cały regulator, otworzę wszystkie okna, zrobię zimny łokieć i powolutku jadąc będę się lansował na mieście. Oh, yeah!
Wszystkiego bym się tu spodziewał ale nie Eminema:) Ale w sumie nie dziwię się - sam mam w domu jego 4 pierwsze albumy. Totalnie o nich zapomniałem, w weekend je sobie odświeżę i może coś o nich skrobnę. Dzięki za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńA teraz katuję to:
http://www.youtube.com/watch?v=rYoRlL1dlNE
Moje upodobanie Eminema jest podobne. W całym moim słuchu muzycznym ma on swoje szczególne miejsce. A lubię słuchać po prostu jego głosu.
OdpowiedzUsuńM-ja