Oto następny stary klamot w mojej rupieciarni. Można ją również nazwać "kolekcją" ale bądźmy realistami ;-) Przenośny odtwarzacz płyt CD z roku 1990 produkcji firmy Citizen. Co ciekawe, sprzęt w całości oparty jest na podzespołach Sony i zbudowany jest jak mały czołg. Metalowy spód, konkretna waga i do tego zasilanie bateryjne. Óbaf :-)
Co by nie pisać o jego wyglądzie, czy też "mobilności",to jednak muszę mu przyznać jedno: brzmienie ma najlepsze ze wszystkich przenośnych cedeków jakie słyszałem. Niestety, wiek już zrobił swoje -sprzęt podczas odtwarzania gubi ścieżkę i przeskakuje, na dodatek ma problem z płytami dłuższymi niż 74 minuty, pod koniec zaczyna kompletnie wariować. I żadne czyszczenie mu nie pomogło, niestety... Poniżej kilka fotek tego ciekawego playerka.
Tabliczka na dolnej ściance, widać rok produkcji.
Battery pack -cztery plauszki. Cóż, zasilanie musi być konkretne ;-)
Zdjęta dolna pokrywa.
Odkręcamy płytę główną...
... a w środku elektronika Sony!
Spójrzcie na ten trzpień z toczonego aluminium!
W jakim współczesnym stacjonarnym klamocie znajdziemy taki napęd?
Laser Sony KSS-220A -pancerna maszyna.
Styki dochodzące do pojemnika z bateriami.
Jak widać jeden nie wytrzymał próby czasu -przerdzewiał do cna.
A wszystko przez pozostawione stare baterie, które wyciekły...
Patrząc na zdjęcie myślałem, że to radiobudzik.
OdpowiedzUsuńJa ze swojego Panasonica z D-Sound też jestem zadowolony
Czołg, ktory można załatwic wyciekającą baterią? haha
OdpowiedzUsuńMam taki sam.Pisz na macandy@o2.pl hr.Macandy
OdpowiedzUsuń