To debiutancka płyta zespołu, powstała w 2009 roku. Co ciekawe, to ją słucham jako ostatniej w kolejności, po drodze kupiłem już "Earthshine", a najnowszy "Eternal Movement" jak do tej pory tylko raz posłuchałem na Deezerze. Tak że wszystko odbyło się trochę na odwrót ;-)
Jak "Aura" wypada na tle późniejszych dokonań kapeli? Otóż nadzwyczaj dobrze. Bałem się, że usłyszę zespół, który dopiero szuka swojego brzmienia, swojego stylu i dopiero stara się poukładać się w studio. A tu nie! Kwartet najwyraźniej miał już gotowy plan na nagranie płyty i zrealizował go w 100%. Materiał na pewno jest bardziej gitarowo-chropowaty niż późniejszy "Earthshine", ale sam styl prowadzenia słuchacza po swoim muzycznym świecie wydaje się być podobny. Tyle, że więcej tu zawieruchy i mrocznej energii która rzuca nieświadomego słuchacza z kąta w kąt katując go coraz to nowymi dźwiękami. "Earth..." jest bardziej relaksacyjny, tutaj szykujcie się na sztormową przeprawę niewielką łódką, na której żagle dawno pozrywane, ster połamany a stary diesel pod pokładem za cholerę nie chce odpalić. Cóż, pozostaje poddać się i przygotować na najgorsze. Ahoj!
tutaj szykujcie się na sztormową przeprawę niewielką łódką, na której żagle dawno pozrywane, ster połamany a stary diesel pod pokładem za cholerę nie chce odpalić. Cóż, pozostaje poddać się i przygotować na najgorsze. Ahoj!
OdpowiedzUsuńHa ha ha, widać że Waść z miasta nadmorskiego - jakieś 100 kilometrów do morza.
Miasto nadmorskie, a i rodzina marynarska :-) Tata pół życia na statkach spędził.
Usuń