Mam w domu malowanie pokoi. To znaczy ja maluję, a żona moja ukochana wymyśla kolory :-) Ale powiem wam w tajemnicy: nienawidzę malować. Mogę układać kable, mogę bawić się w hydraulika, mogę składać i przesuwać meble, ale malować... Nienawidzę! W ogóle wszelkie prace budowlane są raczej poza moim zasięgiem. Wszelkie zaprawy, tynki, gładzie i gipsy są dla mnie czarną magią.
Pomyślałem sobie wczoraj, że gdy po śmierci stanę przed Najwyższym i On w swojej bezgranicznej łaskawości podliczywszy mój marny żywot strąci mnie do piekieł, to tam nie będzie czekał na mnie Szatan z ogniem piekielnym, tylko z pędzlem w jednej łapie i wałkiem do malowania w drugiej... I powie: dwieście lat malowania!
A, jeszcze jedno. Dziś moja żona ukochana ma urodzinki. Nie powiem które, ale tylko napiszę: kocham Cię, kochanie moje :-)
Oooo jakie to urocze! Sto lat dla małżonki!
OdpowiedzUsuń