Przepiękna muzyka... Pełna spokoju, przestrzeni. Wciąga bez reszty, pozwala na chwile relaksu. Absolutnymi perełkami na tej płycie jest medytacyjny majstersztyk z pięknie wplecioną jazzującą trąbką w "Le Single Bleu", oraz doskonały przykład elektronicznej refleksji wręcz przesycony niewzruszonym spokojem i dostojnością "Creation du Monde". To najdłuższe utwory na płycie i moje ulubione. Mogłyby trwać w nieskończoność...
poniedziałek, 17 lutego 2014
Vangelis
Lapocalypse des Animaux
Przepiękna muzyka... Pełna spokoju, przestrzeni. Wciąga bez reszty, pozwala na chwile relaksu. Absolutnymi perełkami na tej płycie jest medytacyjny majstersztyk z pięknie wplecioną jazzującą trąbką w "Le Single Bleu", oraz doskonały przykład elektronicznej refleksji wręcz przesycony niewzruszonym spokojem i dostojnością "Creation du Monde". To najdłuższe utwory na płycie i moje ulubione. Mogłyby trwać w nieskończoność...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mrok, ale ciepły. Jedna z niewielu płyt elektronicznych gdzie elektronika nie jest zimna. No i perełka o której nie wspomniałeś, bo jest oczywista: "La petite fille de la mer" - jedna z najpiękniejszych melodii jakie w ogóle na świecie istnieją. I szkoda tylko, że płyta jest cóż, krótka. Raptem 35 minut. Nie obraziłbym się,gdyby "Creation du Monde" trwało o 10 minut dłużej ;)
OdpowiedzUsuńsuper tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Autor bloga posiada troszkę płyt Mistrza....
OdpowiedzUsuń