Kto w dzisiejszych czasach bawi się w przycinanie taśmy magnetofonowej i żmudne sklejanie kawałków takowej w celu uzyskania zamierzonego muzycznego efektu? Czym jest "nutka-szyjka", a czym "nutka-zwitka"? Tego wszystkiego dowiecie się po zakupie tej płyty Eugeniusza Rudnika -legendy polskiej muzyki eksperymentalnej. A nie jest to płyta zwyczajna -jej wydanie przez wytwórnię Requiem Records jest czymś naprawdę niezwykłym. To, co widzicie na zdjęciu powyżej to opakowanie formatu płyty analogowej, które po wysunięciu od góry zawartości wygląda tak:
Płyta jest zawieszona na kawałku gumy (od razu zdjąć i włożyć do pudełka typu slim), a załączona książka formatu opakowania zawiera w sobie drogę artystyczną Mistrza oraz jego komentarze do każdego utworu umieszczonego na płycie. Po rozłożeniu wygląda to tak:
A sama muzyka? Od pierwszych sekund słychać, że to muzyka Mistrza. Od razu przypomniałem sobie dźwięki usłyszane tutaj i serce żwawiej zabiło. Ostrzegam od razu: nie jest to muzyka dla wszystkich. Nie mam zamiaru tutaj twierdzić, że Ci co jej nie słuchają, są jacyś gorsi, Boże broń! Estetyka i wrażliwość Mistrza ujawniająca się w tych utworach nie jest skierowana do szerokiej publiczności. To twórczość dla wybranych, dla poszukujących w muzyce czegoś więcej niż tylko rozrywki i relaksu. To dzieła nakazujące szukać, myśleć, dążyć do poznania czegoś nowego. Wyjść poza granice, ale jednocześnie pozostać przy technikach sprzed kilkudziesięciu lat... Przecież tak łatwo kupić program do obróbki dźwięku i bawić się w twórcę! A co, jeśli mamy przed sobą szpulę z taśmą magnetofonową? Co wtedy? Zwłaszcza, że utwory Rudnika bardzo trudno rozróżnić jakościowo od twórców korzystających z nowoczesnych, cyfrowych technik! To jak? W jednej ręce taśma, a w drugiej nożyczki. Do dzieła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz