Czy wiecie ile czasu mi zajęło zakupienie tej płytki? Chyba ze dwa lata... A wszystko przez cenę! Stała w em Markecie w senie sześćdziesięciu kilku złociszy i zawsze chęć zakupu była skutecznie studzona tą zaporową ceną. Aż wreszcie stało się! Album trafił do błogosławionego koszyka z napisem WYPRZEDAŻ :-) Teraz musiałem wysupłać niecałe trzydzieści zeta -okazja jak cholera, zwłaszcza, że mówimy o dwupłytowym wydawnictwie.
I po przesłuchaniu tego albumu wiedziałem, ze warto było. Ba, nawet warto by było dać tą cenę początkowa i nie czekach tyle czasu. Koncert robi wrażenie bardzo kameralnego, dzięki czemu muzyka wielkiego szkota nabiera bardzo osobistego wymiaru. Zresztą, ciężko mi pisać o nim w sposób obiektywny, bo sympatię do jego dokonań mam od wielu, wielu lat. Dość powiedzieć, że z czasów Marillion wziął bardzo niewiele, skupił się bardziej na solowej twórczości. Fajnie się tego słucha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz