Mieszka we mnie diabeł / Między mózgiem a sercem / Zajmuje każdy oddech/ Z każdą chwilą go więcej... Pierwszy utwór i już wiem, że tej płyty nie można po prostu sobie przesłuchać i pójść dalej. "Diabeł" wciska w fotel i pozostawia mnie w całkowitym uwielbieniu dla tego kawałka. Jeszcze kilka dni i będę go znał na pamięć! Muszę przyznać, że takie wejście stawia bardzo wysoką poprzeczkę dla pozostałych utworów na płycie, ale większość z nich wytrzymuję tą presję. Co prawda "Plac Zbawiciela" już tak bardzo mnie nie rusza (może dlatego, że jest tuż po świetnym "Diable" i potrzebuję czasu na ochłonięcie), ale już następna "Kołysanka" opowiadająca o rozterce przyszłego ojca czekającego na narodziny swojej pierwszej pociechy jest bardzo przejmującym i jednocześnie przewrotnym utworem. Nie ma tu żadnych deklaracji poświęcenia dla dziecka, jest raczej nadzieja, że ojcostwo pozwoli na odnalezienie samego siebie... Dla mnie, ojca trójki pociech, to bardzo ciekawy punkt widzenia.
"Nie mam dla Ciebie miłości" heh, to dosyć cyniczny kawałek, słucham go z lekkim uśmiechem na twarzy, chociaż nie wyobrażam sobie komu mógłbym go ewentualnie zaśpiewać ;-) I potem znów kawałek, który przelatuje przeze mnie zupełnie niezauważony, czyli tytułowy "Brzask", a po nim kapitalny "Kosmos". Sama konstrukcja utworu jest taka, że można poczuć tą kosmiczną przestrzeń.
Gdy tak słucham sobie tego albumu po raz enty, to nachodzi mnie ciekawa myśl, że podoba mi się na nim co drugi utwór. Ciekawa zależność... Mimo takiej refleksji muszę przyznać, że płyta jako całość jest spójnym, ciekawym dziełem, a kwestia podobania się któregoś kawałka, to moja subiektywna ocena. Każdy, kto ma konto na Deezerze może sobie kliknąć tutaj, posłuchać płyty i skonfrontować swoje odczucia z moimi :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz