Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Zdychaj cedeku, zgiń, przepadnij? Polemika ze Stereolife -in search of the lost chord.

piątek, 8 maja 2015

Zdychaj cedeku, zgiń, przepadnij?
Polemika ze Stereolife



   Z dużym zainteresowaniem przeczytałem tekst Tomka o jakości, jaką nam oferuje płyta CD. A raczej jej braku, jeśli zgodzimy się z tezami Naczelnego. No, w każdym razie jeśli chcecie wiedzieć o co w ogóle chodzi, to najpierw przeczytajcie felieton na StereoLife.
   Czy naprawdę kupując CD dajemy świadectwo swojej melomańskiej gnuśności i lenistwu? Cóż, zapewne pliki hi-res zapewniają o wiele lepszą jakość dźwięku, o ile zrobione są one od podstaw. Nie trudno bowiem przecież wziąć zwykłą empetrójkę, przekonwertować to na FLAC o najbardziej ekstremalnych parametrach, jednak czy to coś zmieni? Jakościowo przecież liczy się materiał wejściowy. Czy dziś jest na tyle dużo muzyki, która została nagrana od podstaw w wyśrubowanych parametrach techniki cyfrowej, żeby móc skupić się tylko na plikach hi-res? Czy przypadkiem nie ograniczymy się do samplerów testowych, do „audiofilskiego plumkania” jak to często z lekką pogardą określa się muzykę służącą do pokazania możliwości sprzętu, a nie do słuchania jako takiego? Myślę, że jeszcze sporo czasu musi upłynąć, zanim melomani i audiofile masowo zaczną pozbywać się swoich kompaktowych kolekcji.  Podobna sytuacja miała miejsce w roku 1980, gdy debiutował format CD. Wtedy wszyscy zachwycili się jakością dźwięku, brakiem szumów, trzasków oraz oczywiście wygodą użytkowania małego, srebrnego krążka. To ostatnie to oczywiście punkt dla Tomka, ponieważ rzeczywiście łatwość w używaniu oraz brak fizycznego zużycia podczas odtwarzania było dużym atutem mocno propagowanym przez twórców tego cyfrowego formatu. Płyty winylowe można było kupić za bezcen… A dziś wyraźnie widać powrót szumu winylowej płyty, o czy zresztą też pisze Tomek uznając krążki analogowe za drugi nośnik godny audiofila. Coś w tym jest, bo czarne krążki mają swój charakter, nie do podrobienia przez żaden cyfrowy format. 
   Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak: winyle wracają do łask, pliki dopiero zyskują na popularności, a płyta CD, mimo, że wielu wieszczy jej koniec, trzyma się mocno. Swoją drogą, czekam na moment, w którym ten format stanie się przeżytkiem. Czekam na potężne wyprzedaże magazynów, ogłoszenia o likwidacji kolekcji 10000 tytułów za 500 złotych. Wtedy wybiorę się na większe zakupy! Czy dlatego, że tak bardzo kocham płyty kompaktowe? Nie. Dlatego, że kocham muzykę i wiem, że wiele pozycji jest dostępnych tylko na tym nośniku. A nawet jeśli większość tytułów będzie dostępnych w gęstych formatach i okaże się, że za wersję hi-res mam zapłacić 100 złotych, to zaprawdę powiadam wam, wolę już dziś pójść do hipermarketu i za tą samą kwotę kupić pięć płyt kompaktowych za 19.99 każda. Czy to lenistwo? Nie ,to pragmatyzm.
   Lecz tak naprawdę to nie ma co okopywać się w uwielbieniu do jakiegokolwiek formatu, bo to, w jaki sposób słuchamy muzyki i jak ją przechowujemy NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA. Liczą się emocje, które ona dostarcza. Ograniczając się do jednego formatu możemy zamknąć sobie drogę do poznania wielu muzycznych obszarów, bo co zrobimy, gdy ktoś powie, że ma świetny kompakt, który koniecznie musimy posłuchać? Dumni i bladzi odpowiemy, że słuchamy tylko hi-resów? Sytuacja zresztą też może być odwrotna. Ale słuchanie czegoś tylko dlatego, że jest perfekcyjnie nagrane to wywrócenie idei muzyki do góry nogami! Dobra muzyka potrafi zachwycić zawsze –niezależnie, czy to jest gęsty plik, płyta, czy nawet skopiowana po raz enty kaseta.

5 komentarzy:

  1. Ja nie mam "zboczonego" ucha i cdeki spokojnie mi wystarczają. Winyle są zdecydowanie za drogie, zajmują więcej miejsca i są bardziej narażone na uszkodzenia. Natomiast pliki hi-res nie mają duszy;) Tak jak słuchanie muzyki w telefonie na wyrywki. Także dla mnie nie ma innej alternatywy niż cd:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jestem strasznie ciekawy gdzie byli ci wszyscy audiofile jeszcze 10 lat... co ja mówię 5 lat temu? Gdzie wtedy były te wszystkie mądrości w temacie żenująco słabych płyt CD? Wraca moda na winyle i od razu zaroiło się od koryfeuszy. "CD do śmieci, tylko winyl!". Albo jeszcze lepiej: Tylko gęste pliki! Mnie osobiście to śmieszy. Ciekawy tylko jestem, czy gdyby mieć potężny budżet, to co by lepiej zagrało? Analog czy cyfra? Do tego jeżeli materiał na płytę już na samym początku został źle nagrany to czy to będzie winyl czy CD-ek zagra tak samo źle. Do tego aby uzyskać naprawdę porządny dźwięk trzeba w sprzęt trochę zainwestować. A obawiam się, że przeciętny Rodak słucha muzyki z głośniczka telefonu, w porywach z głośniczków w laptopie. Temat można ciągnąc w nieskończoność tylko po co? Ja w swojej kolekcji mam i winyle i płyty kompaktowe. Dodam, że nadal masowo kompakty kupuję i w życiu nie zamieniłbym ich na pliki choćby nie wiem jak były gęste.

    OdpowiedzUsuń
  3. Istnieją od lat przecież formaty takie jak SACD, DVD Audio. Rynek zweryfikował je okrutnie. Poza garstką nawiedzonych audiofili nikogo nie interesują.
    Podobnie sprawa ma się z winylami, to również jest temat dla nawiedzonych.

    Czytającforma społecznościowe z winylomaniakami, rzadko który ma sensowny sprzęt, sensowny na tyle, żeby winyl chodźby trochę zagrał tak dobrze jak płyta CD. Większość ma wkładki za stówkę, lub góra trzy stówki, a na takim sprzecie to winyl zagra kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Współcześnie wydawane winyle można sobie darować bo w większości i tak nagrywane są z komputera więc nie mają szansy zagrać lepiej od CD. Są oczywiście wyjątki (np. nagrywane z gęstych plików, bo zgrywać z taśmy nikomu by już się nie chciało) ale jak je rozpoznać patrząc tylko na okładkę? A wkładka za stówkę (nawet MF-100 z dobrym przedwzmacniaczem) spokojnie zagra lepiej od większości CD oczywiście gdy porównamy płytę LP wydaną np. w latach 70-tych czy wczesnych 80-tych z ich wznowieniami na CD i nie potrzeba do tego kosmicznego gramofonu.

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż... Lenistwem nazwał bym właśnie gromadzenie, ściąganie różnego rodzaju plików. Nic nie zastąpi szukania muzyki w różnego rodzaju komisach czy antykwariatch. Sam mam ok. 400 cd kupuje ciągle i będę kupował. Niektórzy pozbywają się właśnie tych nośników na rzecz mp3 czy innych formatów. To dobra okazja, aby kupić własnie taką płyte nierzadko taniej. Winyle również posiadam, ale nie ukrywajmy, że jest to tanie hobby. Poza tym musze zgodzić się z przedmówcą. "Dzisiejesze" winyle już nie mają takiej magii jak kiedyś. Są tłoczone z nośników cyfrowych i na moje ucho nie mają tej "głębi" jak te z dawnych lat.

    OdpowiedzUsuń