Muszę przyznać, że tak naprawdę nie miałem w ogóle zamiaru kupować tego albumu, moje wrażenia z wcześniejszej płyty zespołu, "American Soldier", były dalekie od zachwytu, więc tak naprawdę nie widziałem powodu aby zagłębiać się w następne działa grupy. Dlaczego moja ręka jednak sięgnęła po tą płytę? Cóż, powód mógł być jeden: wyprzedaż :-) Było to już sporo czasu temu, ale takie okazje się pamięta długo: przecena z pięćdziesięciu kilku złotych na 16,99 robi wrażenie, a w mózgu od razu pojawia się nadzieja, że tym razem może będzie lepiej. I wiecie co? Naprawdę było! Album może nie jest przełomowy, nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii rocka, ale słucha się go bardzo dobrze od pierwszych do ostatnich minut, których niestety nie jest zbyt wiele, bo raptem 35. Nie raz łapałem się słuchając muzyki, że spoglądając po jakiś czasie na wyświetlacz w odtwarzaczu ze zdumieniem konstatowałem, że to już końcówka jedenastego, przedostatniego utworu! Szkoda, mogło by ich być o kilka więcej...
Niejakim pocieszeniem jest bonusowa płyta dodana do tego wydawnictwa zawierająca trzy (szał, co nie?) wcześniejsze utwory w wersjach koncertowych zarejestrowane podczas koncertu w Waszyngtonie w 2012 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz