Kolejna, wcale nie ostatnia odsłona pokoncertowych reperkusji. Korzystając z okazji kupiłem wreszcie najnowszą (heh, najnowszą, ale z 2013 roku...) płytę Ryby w wersji Deluxe. Wykosztowałem się, to prawda, ale powiem Wam, że dałem duuużo taniej, niż trzeba zapłacić za ten album na Allegro. A właśnie na tej wersji mi zależało -z dodatkowym DVD, z książeczką... Czyli to, co Edgar lubi najbardziej :-)
Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz słuchałem FoC, a było to już jakiś czas temu, to zaskoczyła mnie świeżość muzyki Fisha. W jego dyskografii były już płyty genialne, takie jak chociażby "Vigil on the Wilderness of Mirrors" czy też "Raingods with Zippos", ale też były padaki w stylu "Suits", więc jak sami rozumiecie, teraz mogło być różnie. A tu -niespodzianka, jest wręcz świetnie. Może za sprawą pierwszego utworu, "Perfume River" który stawia wysoko poprzeczkę następnym, a one dotrzymują mu kroku. Najważniejszą częścią płyty jest jednak pięcioczęściowa suita "The High Woods" w którym Fish oddaje cześć żołnierzom walczącym podczas I Wojny Światowej, wśród których byli dziadkowie artysty i którzy niestety tej wojny nie przeżyli. Muzyka jest podniosła, głęboka, poruszająca a jednocześnie nie ma w niej taniego patosu.
Myślałem, że po koncercie uda mi się zdobyć autograf Fisha, ale po pierwsze, nie zszedł do ludzi od razu po koncercie, po drugie ludzi chętnych na podpis było strasznie dużo, a po trzecie przecież autograf Fisha już mam na kasecie "Suits", więc mogłem sobie długie oczekiwanie odpuścić i udać się z kumplami na omówienie i opicie koncertu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz