W zeszłym roku Jarre wydał ostatnią, trzecią część trylogii z której pierwszy album tak naprawdę dał muzykowi sławę. Oxygene Trilogy kupiłem, ponieważ zbiera w jedną całość całą tą muzykę i mimo, że pierwsze dwie części znam i mam już swoich zasobach ("jedynkę" na analogu) to zamiast kupować tylko trzecią część postanowiłem wykosztować się na całą trylogię. Muszę się przyznać, że zrzuciłem sobie to wszystko na pliki i dałem do jednego katalogu -fajnie się słucha tej muzyki jako jednej całości, chociaż muszę przyznać, że nietrudno na słuch wyczuć gdzie się kończą i zaczynają poszczególne płyty.
Z całego materiału najmniej podchodzi mi środkowa część, czyli "Oxygene 7-13", nawet w porównaniu do Oxygene 3. Utwory 7-13 wydają mi się najbardziej naciągane, będące sztuczną, robioną na siłę wariacją na temat najsłynniejszej płyty Jarre'a. W części trzeciej już tego nie czuć, jakby artysta potrafił z większym dystansem spojrzeć na swoje dzieło i nagrać muzykę wartościową samą w sobie. Mało tego, w porównaniu do ostatnich dzieł Jarre'a (cykl "Electronica") muzyka na trzeciej części Oxygene jest jakby z innej galaktyki. To powrót do elektronicznej romantyki, do dźwięków, które napełniają spokojem moją duszę. Mam nadzieję, że Artysta nie porzuci tej ścieżki i następne płyty okażą się artystycznie równie bogate.
A ja lubię drugą część;) W okolicach jej premiery (i Odyssey Through O2) zaczynałem swoją przygodę z Jarrem:)
OdpowiedzUsuńW ramach przewrotnej recenzji, którą zaczerpnąłem z jednego forum el-muzy dotyczącej Oxygene 3 ale myślę, że w części może to dotyczyć i Oxygene 2, cytuję w całości:
OdpowiedzUsuń"Płyta przemyślana, niezwykle świeża, odkrywcza, równocześnie czerpiąca pełnymi garściami z pierwowzoru.
Poszczególne utwory łatwo zapadają w pamieć, jednak zaskakuje swoja nieprzewidywalnością i niepowtarzalnym charakterem.
Artysta z lekkością przenosi słuchacza w swój odległy i niezwykle tajemniczy świąt. Bogactwo formy, nietuzinkowe brzmienia i melodie, nigdzie indziej nie spotykane efekty dźwiękowe- to wszystko sprawia, ze ten świat można odkrywać na okrągło, bez końca, bez żadnych nawet najmniejszych śladów znużenia.
Wyjątkowa realizacja, muzyka brzmi przestrzennie, potężnie i dynamicznie, z zębem. Rzadko kiedy ma się do czynienia z tak dojrzałą i dopracowana w najmniejszych szczegółach produkcja.
Wzór dla innych produkcji i artystów. Prawdziwa perełka, nie mam wątpliwości, ze znajdzie swoje miejsce w panteonie najwybitniejszych płyt, a pokolenia będą się na niej uczyć tajników kompozycji i dobrego wykonania."
Wolałem tak zacytować, niż pastwić się w inny sposób.
Pozdrawiam
peter